niedziela, 2 lutego 2014

Część 4 - "Przebudzenie"

Po kilku dniach zostałam ulubienicą wszystkich sióstr, pracujących na oddziale. Każdego dnia, któraś z nich przychodziła do mnie i czytała mi bajkę. Nawet mi się to podobało, ponieważ miałam jakieś urozmaicenie i dni nie dłużyły mi się już tak bardzo. Znałam już historię Pinokio, Sierotki Marysi, Brzydkiego Kaczątka, Calineczki i Czerwonego Kapturka. Codziennie też odwiedzałam tatusia i opowiadałam mu każdą bajkę jeszcze raz. Czasami nawet inne osoby na sali wsłuchiwały się w moje opowieści, które trochę kolorowałam po swojemu i częstowali owocami. W zamian za urozmaicenie czasu, nawet na mój dziecięcy sposób. 
Byłam już całkowicie zdrowa, jednakże lekarz pozwolił mi zostać w szpitalu, dlatego że nie mieli co ze mną zrobić, bo reszta rodziny mieszkała za daleko. I tylko z jego życzliwości nie umieścili mnie w żadnym domu dziecka ani podobnej placówce. Czasami miałam koszmary, w których cały czas wpadaliśmy na drzewo. I za każdym razem sen kończył się głuchą przejmującą ciszą, która powodowała, że budziłam się w środku nocy cała zlana potem. Z niecierpliwością czekałam na powrót mamy, która chyba była bardzo niepoważna, bo zostawiła mnie samą w tym paskudnym szpitalu. Ale jestem cierpliwa. I wierzę, że niedługo ją zobaczę.
Zastanawiałam się co słychać u kuzynki, do której nie dotarłam. A miałyśmy spędzić takie odjazdowe wakacje. Dlaczego nie chciała mnie odwiedzić? Gdybyśmy leżały tutaj razem to bawiłybyśmy się doskonale. 
Nagle zrobiło się głośno na korytarzu. Jakiś pacjent wyszedł ze swojej sali i zaczął wołać pielęgniarkę. Zaciekawiona wyjrzałam na zewnątrz. Okazało się, że był to pan, który leży w sali mojego taty. Zaciekawiona postanowiłam pójść i zobaczyć co się stało. Po drodze wyprzedziła mnie biegnąca siostra Ania. Gdy dotarłam do sali zobaczyłam, że stała obok łóżka mojego taty. Podeszłam do nich i pociągnęłam ją za rękę.
- Kotku, nie przeszkadzaj mi teraz – wyrwała mi ją z uścisku. – Twój tata budzi się ze snu. Popatrzyłam na jego oczy, które pomalutku zaczęły się otwierać.
- Tatusiu – krzyknęłam i rzuciłam się w jego kierunku. W ostatniej chwili Pani Ania złapała mnie w powietrzu. 
- Nie wolno krzyczeć, nie wolno nic robić, trzeba poczekać i zobaczyć co będzie się działo. Może być tak, że nie będzie Cię pamiętał. Mocno uderzył się w głowę i mógł przestać wszystko pamiętać. 
Zamarłam słysząc te słowa. Jak tatuś może mnie nie pamiętać? Co ona wygaduje? Chyba sama uderzyła się w głowę. Patrzyłam nadal jak próbuje otworzyć oczy. 
- Pomalutku, nie spiesz się. Tutaj jest strasznie jasno – powiedziałam do niego cichutko pamiętając moment, kiedy sama się tutaj obudziłam. – Jestem przy Tobie tatusiu, nie musisz się niczego bać. – złapałam go delikatnie za rękę. Po czym poczułam jak ścisnął ją delikatnie.
- Słyszy mnie, wie kim jestem – ucieszyłam  się. – Ścisnął moją rękę – powiedziałam do pielęgniarki, ale nie było jej obok nas, widocznie musiała wyjść z sali.
To był jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu jakie pamiętałam. Postanowiłam, że już nigdy nie puszczę jego ręki. Moje mięśnie zacisnęły się i chyba nie pamiętały jak z powrotem się rozluźnić.
Po chwili przyszedł do nas lekarz. Pielęgniarka wyciągnęła rurkę z buzi co spowodowało, że tatuś zaczął się krztusić.
- Proszę na razie nic jeszcze nie mówić – powiedział lekarz.
 - Cały czas będę przy Tobie – powiedziałam do niego, na co ścisnął moją dłoń co miało oznaczać akceptację.
- Moja droga, nie mogę pozwolić Ci na to, abyś siedziała tutaj cały czas – zwrócił się do mnie.
- Nigdzie się stąd nie ruszam, i proszę pamiętać o tym, że miał Pan sprowadzić moją mamę – odpowiedziałam opryskliwie. Miałam teraz tylko jego, więc musiałam pilnować, żeby nie zabrali mi jedynej osoby, która mi pozostała na świecie. 
- Julcia – usłyszałam za sobą cichutkie wołanie. Obróciłam się i wróciłam do taty.
- Jestem – powiedziałam czule. – Mieliśmy okropny wypadek, jestem tu cały czas z Tobą, mamę gdzieś zabrali ale Pan doktor obiecał że sprowadzi ją z powrotem, żebyśmy mogli być wszyscy razem. Tata spojrzał na doktora, na co on tylko pokiwał nieznacznie głową. W jego oczach pojawiły się łzy, które zaczęły skapywać na poduszkę.
- Co się stało tatusiu? – zapytałam przytulając się mocno do niego. Zawsze robił to samo, kiedy ja zaczynałam płakać z jakiegoś powodu. Nie uzyskałam odpowiedzi na zadane pytanie. Zignorowałam to i nadal tuliłam się najmocniej jak się dało. Tak bardzo mi tego brakowało, tyle czasu bez żadnych czułości było strasznym przeżyciem. – Na początku nie chcieli mi powiedzieć gdzie leżysz, nie pozwalali nawet popatrzeć na Ciebie. Ale później przychodziłam tutaj codziennie i opowiadałam Ci bajki, które czytały mi Panie pielęgniarki. – kontynuowałam dalej czując potrzebę wygadania się. – Od teraz będziesz musiał zawsze czytać mi na dobranoc jakąś bajeczkę.
- Jak sobie życzysz moja księżniczko. – powiedział z trudem tata.
- Ale najpierw musisz wyzdrowieć, żebyśmy mogli wrócić do domu – uśmiechnęłam się. – Trzeba tylko pogadać z lekarzem  i razem z mamusią wrócimy do naszego domu.
- Julia – starał się krzyknąć tata. – Mama nie żyje. Już nigdy nie będziesz mogła jej zobaczyć. Nie wróci do nas. – po policzkach ponownie pociekły mu łzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz