wtorek, 7 stycznia 2014

Wstęp

Wielkie krople deszczu bębniły cichutko w okno niewielkiego ponurego pokoju, w którym siedziała ciemnowłosa dziewczynka, pogrążona w równie ponurych myślach. W ręce trzymała stare, pożółkłe zdjęcie, z którego uśmiechała się do niej ładna kobieta o miłym uśmiechu i tak samo ciemnych włosach. Przez chwilę dziewczynka dotknęła swoich kosmków i uśmiechnęła się do siebie. Miały takie same włosy… Uśmiech trwał równie krótko jak się rozpoczął i na fotografię skapnęło kilka łez, które rozmazane małym palcem sprawiły, że obraz kobiety stał się niewyraźny. A może to przez to, że w oczach miała pełno łez? Dlaczego czuła się tak strasznie?
Ludzie widząc takie małe, płaczące dziecko pewnie pomyśleliby, że jakaś starsza siostra albo brat zabrali jej zabawkę. Ale kiedy mu się dłużej przyjrzy, może dostrzeże więcej bólu niż zdążyłby zaznać niejeden dorosły człowiek. Mała dziewczynka chociaż taka niewinna, przeżyła już w swoim życiu o wiele za dużo. Ta mała dziewczynka patrzy właśnie na jedyne zdjęcie swojej matki, której nie widziała od roku. Jedyne i zarazem ostatnie wspomnienie jakie jej pozostało to ciemna noc, czyjś przerażający krzyk, potworny dźwięk klaksonu i głucha cisza trwająca w nie skończoność. Owe wspomnienie sprawia, że czasami budzi się w nocy z krzykiem i tuli najmocniej jak potrafi do największego misia, którego dostała od mamy na urodziny. Czasami zdarzają się i dobre sny, podczas których może zobaczyć swoją ukochaną mamusię. Wtedy budzi się z uśmiechem na twarzy i biegnie na dół wołając cały czas: „Mamusiu!”. Zbiega do pokoju i widzi pijanego ojca na kanapie z jakąś nagą kobietą, leżącą na miejscu jej matki. Wówczas zdaje sobie sprawę z tego, że to był tylko sen. Wraca z powrotem do  siebie, aby wtulić się w misia.
Teraz jej łzy spowodowane są tym, że z pokoju na dole dochodzą odgłosy kolejnej kłótni, która zawsze kończy się jakimiś jękami. Mama zawsze, gdy coś takiego pokazywało się na ekranie mówiła, że to nie jest dla dzieci i kazała jej wyjść z pokoju. Ale ona i tak z ciekawości zawsze podglądała, chowając się na szczycie schodów, skąd nikt nie mógł jej dostrzec. Rodzice wtedy obejmowali się i szeptali sobie coś do ucha. Lubiła patrzeć jak rodzice siedzą przytuleni na kanapie. Bardzo często tak robili, ona wtedy przybiegała do nich i pakowała się do środka.

A teraz bała się ojca, który cały czas wrzeszczał na wszystkich, przeklinał, a czasami nawet bił kobietę, która akurat była w domu. Niektórym czasami nawet współczuła, ale z drugiej strony czuła do nich wielką niechęć, ponieważ próbowały zastąpić jej matkę. W takich sytuacjach nie pozostawało jej nic innego jak mocno wcisnąć palce do uszu i poczekać aż na dole zapadnie cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz